czwartek, 4 września 2014

Rozdział II

NOTKA POD ROZDZIAŁEM
---------------------------


   Wybiegła wściekła z willi, po czym wsiadła do samochodu z zamiarem opuszczenia tego miejsca. Gdy znalazła się przed bramą po raz kolejny furia ogarnęła jej ciało, ale nie to było prawdziwym powodem jej wzburzenia. To sytuacja zaistniała przed chwilą wyprowadziła dziewczynę z równowagi i mimo, iż Katrina świetnie ukrywała emocję to bywały momenty takie jak ten, w takich chwilach dziewczyna kompletnie nad sobą nie panowała. Wyszła z samochodu i zobaczyła tego samego szatyna, który wcześniej kazał jej odjechać z tego miejsca.
- Za co ci kurwa płacą! - zaczęła wrzeszczeć na chłopaka. - Otwórz tę bramę! - chłopak zdawał się nie robić nic ze słów nastolatki. - Czy ty mnie kurwa nie słyszysz!? - w tym momencie Katrina miała dość. Rzuciła się na chłopaka. Zadała kilka ciosów w jego brzuch i twarz. Na nic zdały się próby obronienia się przed napastniczką. Była zbyt szybka i doświadczona. Trenowała od dziecka. Chłopak również był dobrze wyszkolony, przecież należał do ludzi Maxa, który był najbardziej zaufanym pracownikiem Dana. Gdyby szatyn spodziewał się tego co zrobi Katrina najprawdopodobniej walka zajęłaby im trochę czasu i byłaby dość wyrównana.
Chłopak znalazł się na ziemi obezwładniony przez dziewczynę, która to zaczęła go dusić. Gdy ten przestał się szamotać i zamykał już oczy brunetka zabrała dłoń z jego szyi i pozwoliła mu złapać oddech. - Nie zabiję cię. - powiedziała jadowitym tonem. - Dan cię zwolni. - chłopak zdał sobie sprawę, iż dziewczyna ma rację. Gdyby chciała mogłaby go zabić. Zawalił robotę na samym początku. Zostanie zwolniony, a z tej branży zwolnienie jest równoznaczne z wyrokiem śmierci, bo to jest wyrok śmierci. Brunetka wstała z chłopaka, ale zanim to zrobiła wyjęła z kieszeni jego marynarki pilot do bramy. Nacisnęła guzik i po sekundzie brama zaczęła się otwierać. Chciała już wsiąść do samochodu, ale wtedy usłyszała pytanie:

- Dlaczego ty możesz odejść? - spojrzała na szatyna, który zdążył wstać już z ziemi. - Odchodzisz i wracasz. Nadal żyjesz. - bardzo go to zastanawiało. Słyszał różne plotki na temat Katriny, ale nadal nie wiedział kim ona jest i dlaczego ma takie przywileje. Przecież Max wyraźnie zapytał się czy dziewczyna wraca. To nie było czymś normalnym i każdy zdawał sobie z tego sprawę. To było wręcz nielogiczne i irracjonalne, bo z tej branży nie da się po prostu odejść. Niewiele osób znało prawdziwą historię dziewczyny, a ona sama nie planowała poszerzać kręgu tych "szczęśliwców". Dziewczyna nie odpowiedziała na pytanie szatyna. Odjechała. Była wściekła, a w jej głowie kłębiły się najróżniejsze myśli.
- Nie mogę tego zrobić. Nie zrobię tego. Obiecałam Mu. To nic mi nie da. Jeżeli zabiję morderców rodziców i nie będę wiedziała, że to oni to nie będzie to zemstą. Obiecałam Mu. - powtarzała to w myślach niczym zaklęcie. To już nie była Katrina, a wszystko to stało się przez wspomnienia, które przywołał Dan. Gdyby nie to Katrina zastałaby w willi. Mężczyzna myślał, że przypomnienie jej o Nim przyśpieszy decyzję dziewczyny. Mylił się. Mimo, że spędzili razem większość życia dziewczyny, to tak naprawdę Dan znał tylko Katrinę, a o Katinie nie wiedział nic.

***
   Od wizyty Katiny w jej dawnym domu minął już tydzień. Życie dziewczyny wydawało się być całkiem zwyczajne. Codziennie po szkole nastolatka trenowała. Obiecała Mu, że nie wróci do tego co robiła i zamierzała dotrzymać tej obietnicy. Mimo iż teraz byli wrogami i dziewczyna była pewna, że się nienawidzą to nadal miała wspomnienia. To On sprawił, że Katrina ustąpiła miejsca Katinie i mimo, że nie trwało to długo, to przez pewien czas była człowiekiem. Posiadała ludzkie uczucia.
   Brunetka właśnie wchodziła na teren szkoły. Dziś wstała wcześniej i postanowiła, że przyjdzie do niej pieszo. Gdy tylko dziewczyna znalazła się pod budynkiem, w którym miała spędzić większość dnia podbiegła do niej blond włosa piękność.
- Hej Kati. - powiedziała z uśmiechem, po czym pocałowała koleżankę w policzek. Katinie jednak nie było do śmiechu.
- Nazwij mnie tak jeszcze raz to cię zabiję. - powiedziała groźnie. Może i nie chodziło jej dokładnie o to, ale wściekła się gdy Lara użyła zdrobnienia, którego brązowooka nienawidziła. Przez chwilę Lara zastanawiała się czy Katina mówi poważnie czy jednak żartuje, ale po sekundzie zaprzestała rozmyślania na ten tema. Uznała, że jest po prostu przewrażliwiona.
- Gdzieś ty się podziewała przez ten tydzień. Nie wierzę w to, że byłaś chora. Wagarowałaś?
- Może. - odpowiedziała, chciała wejść już do szkoły, bo przed chwilą rozbrzmiał dzwonek oznajmujący, że zaczęła się lekcja, ale przeszkodziła jej w tym jak zwykle wesoła blondynka.
- Wiesz co zrobił Rayan? - zapytała.
- Wiesz, że mam gdzieś tego całego Rayana. - odparła z irytacją w głosie.
- Oj przestań. Patrz. - podała jej swojego smartphona. Dziewczyna była zszokowana, ale nie dała tego po sobie poznać. Co spowodowało szok? Post na Facebooku. Dziewczyna zobaczyła tam zdjęcie Rayana. Chłopak podciął włosy i nie miał grzywki. Gdyby nie sytuacja zaistniała przed siłownią tydzień temu nie zrobiłoby to na niej żadnego wrażenia, jednak ta sytuacja zaistniała i nic tego nie zmieni.
- Też masz zainteresowania. - rzuciła chłodno.
- Oj przestań. Przeczytałaś to?
- Nic nie czytałam.
- Więc ominęłaś najlepsze. Posłuchaj. Ostatnio powiedziałaś, że mam grzywkę Biebera. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego i liczę, że teraz spojrzysz na mnie nieco przychylniej, bo ja nie zamierzam dawać ci spokoju. -  Katina wściekła się, bo liczyła, że chłopak nie będzie chciał mieć z nią nic wspólnego, ale jej rozmyślania o sposobie w jaki zabije Rayana przerwała Lara. - Słodkie prawda. Musisz przyznać, że bez tej grzywki jest jeszcze ładniejszy. - Lara nie dostała odpowiedzi, bo brunetka zmierzała w stronę szkoły. Brązowooka miała wrażenie, że ktoś na nią patrzy. Miała rację. Po chwili ujrzała Rayana przyglądającego się jej. Dziewczyna potraktowała go lodowatym spojrzeniem, po czym odwróciła głowę i zmierzała w stronę klasy. Nie zauważyła, że chłopak uśmiechnął się pod nosem i nie był to kpiący uśmiech. W jego głowie pojawiła się myśl, iż brunetka zachowuje się jak obrażona dziewczynka i to spowodowało, że na jego twarzy wymalował się uśmiech, który dostrzegła Lara. Była przekonana, że chłopak patrzył się na dziewczynę, ale postanowiła, że na razie będzie czekała na rozwój wydarzeń, a dopiero później zasypie Katinę lawiną pytań.
   Lekcje brunetki dobiegały ku końcowi. Rozbrzmiał się dzwonek oznaczający koniec zajęć, jednak uczniowie nie wydawali się być z tego powodu zbytnio zachwyceni, Dlaczego? Padał deszcz. Padał, to mało powiedziane. Na zewnątrz wydawało się być szaro przez taką ilość lejącej się z nieba wody. Katina nienawidziła takiej pogody. Źle się jej kojarzyła. Można by rzec, że bała się silnych ulew i burz, ale tak naprawdę bała się wspomnień, które właśnie wtedy ją atakowały.  Gdy dziewczyna stała przy drzwiach wyjściowych jej humor zmienił się z beznadziejnego na znacznie gorszy.
- Katina! Pamiętasz, że dziś jest impreza u Deby?! - to była Lara. Brązowooka zignorowała pytanie dziewczyny. Nie miała ochoty na żadną imprezę. Ruszyła przed siebie. Nie miała ochoty na rozmowy. Dziewczyna walczyła z powracającymi wspomnieniami. Opuściła teren szkoły. Przegrała walkę ze swoim umysłem. Wspomnienia uderzyły ją z ogromną siłą. Nie wiedziała nawet, że z jej oczu płyną łzy. Na szczęście dziewczyny przez padający deszcz nikt tego nie zauważył. Z transu wyrwał ją dźwięk klaksonu. Pierwsza myśl jaka przebiegła przez głowę dziewczyny to słowa Dena: "Jeżeli odpłyniesz myślami zginiesz.".
- Już nie żyję. - powiedziała nie słyszalnie dla nikogo innego po za nią. Do Katiny dotarł fakt, że ktoś obok niej jechał i nie zamierzał przyśpieszyć. Spojrzała na kierowcę samochodu, ten uśmiechnął się na jej widok.
- Podwieźć? - dziewczyna w żadnym wypadku nie miała ochotę na choćby jedną chwilę spędzoną z Rayanem, ale nie chciała przebywać na dworze. Do przystanku miała jeszcze pół kilometra i nie miała pojęcia, o której godzinie będzie autobus jadący w kierunku jej domu. Była na siebie wściekła, że to akurat dziś nie przyjechała do szkoły samochodem. Wsiadła do auta bruneta. Nie musiała mu podawać swojego adresu, ponieważ dom chłopaka znajdował się tuż naprzeciwko jej. - Nie sądziłem, że nie będę musiał cię prosić. - Katina nie skomentowała wypowiedzi chłopaka. Wspomnienia wróciły, a razem z nimi łzy. Ona chciała tylko jak najszybciej znaleźć się w domu, zasłonić wszystkie okna, wziąć ciepłą kąpiel i otulić się kocem, Zadawała sobie pytanie, czy oczekuje od życia aż tak wiele. Rayan zobaczył zaszklone oczy dziewczyny. Nie wiedział jak na to zareagować. Nie sądził, że kiedykolwiek zobaczy ją tak potulną i przestraszoną, a do tego ze łzami w oczach. - Zaraz będziemy na miejscu. - powiedział ciepłym tonem przywracając dziewczynę do żywych. Brunetka zorientowała się, że jej oczy są pełne łez. Spojrzała na chłopaka siedzącego obok niej. Zobaczyła na jego twarzy zdziwienie i troskę, ale wmawiała sobie, że to ilość łez w jej oczach sprawiła, iż ma problemy z widzeniem. Mimo wszystko była wdzięczna chłopakowi, że nie wypytuje jej co się stało. Nim się spostrzegła znalazła się pod swoim domem. Pośpiesznie opuściła samochód bruneta nie mówiąc nawet dziękuję. Wbiegła do domu i zamknęła za sobą drzwi na klucz zostawiając w samochodzie zdezorientowanego chłopaka. Zanim brunet opuścił podwórko Kate zobaczył jak w szybkim tempie wszystkie zasłony, rolety i żaluzje zasłaniają okna. Młody mężczyzna był w szoku. Zachowanie dziewczyny było delikatnie mówiąc niecodzienne, a bruneta zastanawiała jego przyczyna. Nie mógł jednak zaspokoić swojej ciekawości. Nikt do końca nie wiedział dlaczego dziewczyna tak się zachowuje. Gdy Rayan zaparkował swoje auto w garażu zobaczył, że na posesję Katiny wjeżdża jakiś stary samochód, można by powiedzieć antyk. Brunet nigdy nie był wścibskim sąsiadem, ale po raz pierwszy zobaczył, że Katina ma gości, a dokładniej gościa. Stwierdził to gdy z samochodu wysiadł wysoki mężczyzna. Chłopak pomyślał, że to właśnie przez jego wizytę dziewczyna tak się zachowywała. Mężczyzna zniknął za drzwiami domu jego sąsiadki. Nastolatek niewiele myśląc ruszył za nim.
- Jak tu wszedłeś? - powiedziała chłodnym głosem brunetka będąca nadal w mokrych ubraniach. Słowa te usłyszał będący już w środku Rayan. Tom rozejrzał się po pomieszczeniu. 
- Nadal boisz się deszczu. - mimo, że mężczyzna próbował to ukryć, to jego ton głosu był współczujący. On jeden znał powód strachu dziewczyny, przynajmniej tak myślał. Nie znał ich wszystkich...
- Jak tu wszedłeś? - powtórzyła swoje pytanie znacznie groźniejszym tonem. Tonem Katriny. Rayan przysłuchujący się temu wszystkiemu chciał wkroczyć i wyprosić mężczyznę z domu nastolatki, jednak właśnie jej głos wprawił go w dezorientację.
- Chyba wiesz co potrafię. - Tom był świetnym włamywaczem. Katrina nie raz się o tym przekonała, jednak Rayan stał w całkowitym osłupieniu. W pierwszej chwili pomyślał, że mężczyzna jest kimś niebezpiecznym i trzeba pomóc dziewczynie. Wszedł do salonu.
- Pomóc w czymś? - zadał te pytanie dziewczynie, która z jednej strony była wdzięczna, że Tom opuści jej dom, lecz z drugiej strony była poirytowana. Podświadomość mówiła dziewczynie co jest powodem jej irytacji, jednak ta nie dopuszczała tego do siebie. Spojrzała na Toma. Wyraz jego twarzy wyrażał, iż najchętniej wyrzuciłby za drzwi intruza, którym był dla niego Rayan.
- Lucy miała wypadek. -  podkreślił ostatnie słowo. Dziewczyna doskonale zrozumiała co ono oznacza. - Jeżeli chcesz ją odwiedzić wiesz gdzie ją znaleźć. Ja nie mam tam wstępu. - po tych słowach mężczyzna skierował się do wyjścia. Katina i Rayan stali w osłupieniu. Dziewczyna  nie wiedziała co zrobić. Z jednej strony nienawidziła Luc, ale z drugiej przypomniała sobie, że blondynka była dla niej kiedyś jak siostra i właśnie brunetka wciągnęła ją i Toma do jej świata, choć oni wcale o to nie prosili. To właśnie wtedy Lucy tak bardzo się zmieniła. Stała się potworem gorszym od Katriny. Dążyła tylko do władzy. Katina nie zważając na stojącego przed nią Rayan wybiegła w domu nie zakładając nawet butów. Ustała przed maską samochodu Toma, gdy ten otworzył okno auta dziewczyna podeszła do niego.
- Zabiorę cię do niej. - powiedziała. Bruneta zaskoczył ton głosu dziewczyny. Był taki naturalny. Zmierzył wzrokiem dziewczynę, po czym się uśmiechnął.
- Katina. - powiedział cicho. Myśl, że Katina wróciła spowodowała uśmiech na twarzy chłopaka, jednak zniknął on gdy mężczyzna przypomniał sobie za co tak bardzo nienawidzi dziewczyny. - Załóż może buty. - dziewczyna spojrzała na swoje skarpetki. Miała ochotę zacząć się śmiać, ale nie pozwoliła sobie na to. - Najlepiej się przebierz. - nastolatka nieznacznie skinęła głową i skierowała się w stronę domu. Tom podążył za nią. Katina zobaczyła zaskoczoną twarz Rayana, o którym zupełnie zapomniała.
- Co się tu do cholery dzieje?! - wrzasnął poirytowany całą tą sytuacją chłopak.
- No nie mów mi, że to twój ochroniarz. - powiedział z kpiną w głosie mężczyzna.
- Masz jakiś problem?! - irytacja chłopaka zaczęła sięgać zenitu.
- Rayan, wyjdź. - powiedziała lodowatym tonem Katrina. Chłopak był wściekły, nie wiedział co ma zrobić, poczuł się jak kompletny idiota, więc wyszedł z domu brunetki szybkim tempem trzaskając przy tym drzwiami tak mocno jak tylko potrafił. Tomowi cisnęły się na usta złośliwe komentarze na temat Rayana jednak tym razem ugryzł się w język. Mężczyzna postanowił, że nie będzie wdawał się w jakiekolwiek rozmowy z Katriną bądź Katiną. Miał nadzieję, że spotyka ją po raz ostatni.


***
   Kolejny dzień zdawał się dla dziewczyny być gorszym od poprzedniego. Brunetka wiedziała, że powinna wytłumaczyć Larze swoje wczorajsze zachowanie, ale nie zależało jej na tym i musiała unikać dziewczynę dla jej własnego dobra.
Katinę irytowało zachowanie Rayana, który patrzył na nią z wyrzutami i żalem. Dziewczyna raz na zawsze obiecała sobie, że zerwie wszelki kontakt ze światem przestępczym, ale zdawała sobie sprawę, że przez wczorajsze wydarzenia może to okazać się niemożliwe. Przez zdarzenia z poprzedniego dnia nie wiedziała co ma ze sobą zrobić, to wszystko było dla niej zbyt trudne. Pierwszy raz czuła się bezbronna. Zastanawiający jest pewnie sam fakt dlaczego przyszła do szkoły, otóż zrobiła to bo nie chciała zostać sama ze swoimi myślami. Myślami, że pewne groźby mogą się spełnić i przez pewne porachunki mogą zginąć ludzie, którzy nie są niczemu winni, jedyny błąd jaki popełnili to poznanie Katiny i ten właśnie błąd kosztowałby ich życie jeżeli słowa Stanforda spełniłyby się.


------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam. Wybaczycie mi?
Zostawcie tu po sobie komentarze, chcę wiedzieć czy ktoś to jeszcze będzie czytał.
Rozdział nie jest może najwspanialszy, ale nic na to nie poradzę, ostatnio nie miałam czasu na pisanie i rozdział był pisany po kilka zdań, nadal nie mam czasu więc jeśli chodzi o częstotliwość dodawania rozdziałów to nie mam pojęcia co ile będą się pojawiać.


Proszę zostawcie po sobie komentarze.
Co myślicie o Tomie i Lucy?
Zastanawiacie się pewnie kim jest Stanford, powiem wam, że akcja wkrótce się rozwinie, więc nie zostawiajcie mnie teraz. Czytajcie aktualności, bo może się tam znajdować przybliżony termin pojawienia się rozdziału.

1 komentarz:

  1. Nareszcie codziennie wchodziłam i sprawdzałam czy dodałaś nową notkę .Jak zawsze świetnie uwielbiam tą ciemną stronę dziewczyny. Proszę nie karz mi długo czekać na następny rozdział to mój ulubiony blog

    OdpowiedzUsuń